poniedziałek, 27 czerwca 2016

Usuwanie w trybie awaryjnym

Miesiąc temu myślałam, że kliknięcie „usuń” na liście kontaktów nic nie zmienia skoro znasz czyjś numer telefonu na pamięć. Jaka była moja niespodzianka, gdy któregoś dnia złapałam się na tym, że zapomniałam konfiguracji cyfr. Łatwo kasuje się numery telefonów.


Łatwo kasuje się rozmowy internetowe. Wątpliwości pojawiają się, gdy Facebook pyta czy na pewno chcesz usunąć całą konwersację. Jak dobry kolega mówi: „Ej, przemyśl to!”. Jakbyś nie wiedziała, że przywrócenie nie będzie możliwe. Kliknięcie „usuń konwersację” jest podjęciem decyzji. Nieważne czy były to krótkie wymiany zdań na temat serialu, czy długie rozważania o sensie życia, czy wyznania miłosne pisane o 4 nad ranem. Nie ma żadnego wartościowania - wszystko jest sprowadzone do wspólnego mianownika, a jeden klik decyduje o tym czy będziesz miała do czego wracać, czy nie. Wybierasz i widzisz jak znika 7 miesięcy Twojego życia. 

Więc dlaczego tak łatwo nie kasuje się ludzi? Przeglądasz wspomnienia jak album ze zdjęciami lub wciskasz kolejny raz „replay”, żeby od nowa odtworzyć wszystkie zdarzenia jak płytę DVD. Nie mówię, że takie zachowanie zawsze oznacza psychiczne sado-maso. Ale co fajnego może być w myśleniu o rzeczach, które były, a nie są?



Czym jest historia? Echem przeszłości odbitym przez przyszłość. Odblaskiem przyszłości rzuconym w przeszłość.
* Tworzysz własną historię, zupełnie indywidualną. Więc naciśnij przycisk „usuń” i (nie) bój się - minie szybciej niż myślisz.



*Victor Hugo, francuski pisarz.